piątek, 20 września 2013

|015| Gra

Tytuł: Gra
Autor: Krystyna Kuhn
Wydawnictwo: TELBIT
Liczba stron: 296

Odjazdowe otrzęsiny w domku nad jeziorem. Tak studenci świętują swoje przybycie do college'u w Grace - położonej w Kanadyjskich Górach Skalistych elitarnej uczelni dla wybitnie uzdolnionych. Julia wraz z przyjaciółmi wkrótce ma się przekonać, że w zapomnianej przez Boga i ludzi dolinie dzieją się dziwne rzeczy...
Skąd tyle tabliczek ostrzegawczych wokół uczelni? I dlaczego Google Earth nie lokalizuje tego miejsca na mapie? 
Gdy Robert - brat Julii - widzi dziewczynę samotnie skaczącą ze skały do jeziora Lake Mirror, nikt mu nie wierzy, nawet siostra. Mimo to rusza na ratunek. Nie ma pojęcia, ze oto chcąc nie chcąc, staje się pionkiem w grze - fragmentem czyjegoś misternego planu.

Książka ta wpadła w moje łapki zupełnie przypadkiem. Do tej pory nawet o niej nie słyszałam, a skusiłam się na nią ponieważ w Matrasie była na nią promocja, a opis z tyłu mnie bardzo zaciekawił. Dla tego też od razu wzięłam tę oraz drugą część "Doliny".

Szczere gratulacje dla tego kto redagował opis na tył okładki, ponieważ jest on lepszy niż sama książka. Nie twierdzę że książka jest zła, bo nie jest, ale po takim opisie z tyłu liczyłam że niektóre sprawy rozwiążą się bardziej spektakularnie i będzie większe zaskoczenie. Jednak historia sama w sobie mi się podobała.

Trochę denerwowało mnie wtrącanie angielskich słówek w trakcie tekstu, ale nie przeszkadzało ono aż tak bardzo. Książkę czytało się dość szybko i przyjemnie. Jednak nie zapadnie mi jakoś na długo w pamięć, może dlatego że postaci były takie jakieś bezbarwne i bez charakteru. Niektórym może się też trochę źle czytać ponieważ od samego początku nie wiemy zbyt wiele o głównych bohaterach. Praktycznie nic. Dopiero na koniec dowiadujemy się dlaczego znaleźli się w tym miejscu i innych szczegółów ich życia.

Mimo wszystko polecam, przeczytać nie zaszkodzi.

Co mi się podobało: Cała historia była w zasadzie w miarę ok.

Co mi się nie podobało: Bezbarwne postaci.

Komu polecam: Wszystkim którzy szukają czegoś do przeczytania na raz.

Moja ocena:
7/10

poniedziałek, 16 września 2013

|014| Światła września

Tytuł: Światła września
Autor: Carlos Ruiz Zafon
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 256

Francja, rok 193. Pani Sauvelle, wdowa z dwójką dzieci, Irene i Dorianem, ma zacząć pracę u ekscentrycznego wynalazcy i fabrykanta zabawek. Na pierwszy rzut oka jego nadmorska rezydencja wywiera na nich jak najgorsze wrażenie. I mimo że gospodarz okazuje się miłym człowiekiem, to rodzina cały czas czuje się nieswojo w nowym miejscu. Być może intuicja nie zawodzi pani Sauvelle i jej dzieci? Czy budząca grozę, wypełnuona armią mechanicznych zabawek rezydencja jest siedliskiem uśpionych mrocznych sił z przeszłości? Kiedy dochodzi do niewyjaśnionego morderstwa, okazuje się, że jedyne osoby, które mają odwagę zmierzyć się ze złowrogo tajemnicą, to dwójka nastolatków: Irene i Ismael.

Zafon skradł moje serce już po pierwszych zdaniach "Cienia wiatru". Uwielbiam tego autora i było to kwestią dwóch sekund kiedy zobaczyłam tę książkę w Biedronce za 8 zł (!!!) i od razu włożyłam do swojego koszyka, bez najmniejszego zastanowienia.

Na początku, po przeczytaniu opisu, myślałam że to będzie raczej coś w stronę kryminału, nie myślałam że spotkam tam elementy nadprzyrodzone, mimo to było to pozytywne zaskoczenie i jak najbardziej na plus. Zauważyłam też że autor bardzo lubi motyw anioła ( kolejna Jego książka w której się z tym spotykam), a może to za sprawą tego, że po raz kolejny mamy do czynienia z Panem Corellim.

Książka bardzo mi się podobała, ale nie należy ona do tych, do których będę z pewnością nie raz wracać. Postaci także były mało zapadające w pamięć. Żadnej osoby która by się jakoś specjalnie wybijała spośród reszty. Historia jest ciekawa, ale w zasadzie tylko na raz. Zapoznać się i odłożyć na półkę albo posłać w świat.

Tak jak już powiedziałam, kocham styl tego autora w innych Jego dziełach i ta książka jest napisana tak samo. Szybko się czyta, lekka i przyjemna.

Co mi się podobało: Sama historia była dość ciekawa i wciągająca.

Co mi się nie podobało: Brak charakterystycznych postaci które zapadły by w pamięć i sama książka według mnie należy raczej do takich co czyta się tylko raz.

Komu polecam: Wielbicielom twórczości Zafona.

Moja ocena:
8/10

sobota, 14 września 2013

|013| Tajemnica ogrodu zimowego

Tytuł: Tajemnica ogrodu zimowego
Autor: Carola Dunn
Wydawnictwo: Edipresse Polska S.A
Liczba stron: 318

Wraz z pierwszymi oznakami wiosny w Cheshire pojawia się też panna Dalrymple. Dla mieszkańców ponurej rezydencji Occles Hall wizyta nowoczesnej kobiety z charakterem jest jak powiew świeżego powietrza. Fotografując jałowy ogród za domem, Daisy zauważa, że ktoś rozkopał pierwsze zielone grządki, i w ten sposób odnajduje zwłoki zaginionej niedawno pokojówki. Na jaw wychodzą wstrząsające sekrety zmarłej i zaczyna się trzymająca w napięciu gra. Daisy musi złapać mordercę, zanim sama zacznie wąchać kwiatki od spodu, co oznacza że tym razem kot z Cheshire nie będzie miał zbyt wielu powodów do śmiechu.  

Piorun nie uderza dwa razy w to samo miejsce? A jednak. Panna Dalrymple pisze artykuł o kolejnej posiadłości, i po raz kolejny wplątuje się w morderstwo. Tym razem jednak atmosfera nie jest taka przyjazna jak ostatnio.

W zasadzie miałam nie kupować kolejnych tomów tej serii, ale one tak mnie przyciągają swoją okładką że nie mogę się oprzeć. Kolejny lekki kryminał bardzo podobny do poprzedniego ale jednak trochę lepszy.

Sam fakt że atmosfera panująca w rezydencji nie jest już tak przyjemna, jak to mieliśmy już okazję doświadczyć w pierwszym tomie, powoduje że ta część jest ciekawsza. Sama fabuła wydaje się być bardziej interesująca i wciągająca. Cała historia nie ciągnie się też aż tak bardzo i w zasadzie nie ma momentu w którym by było coś nudnego. Rozwiązanie całej zagadki nie zaskoczyło mnie jakoś specjalnie, bo gdzieś tam z tyłu głowy przypuszczałam że tak może być

W zasadzie nie ma co za dużo o tej pozycji więcej pisać bo językowo i stylistycznie jest identyczna co poprzednia (link na dole), i nie wiem czy będę też pisać o kolejnych częściach osobno czy też na koniec zrobię podsumowanie. Chyba że będą się wyróżniać.

Co mi się podobało: Lekki kryminał na odstresowanie się, nic dodać nic ująć.

Co mi się nie podobało: Schemat prawie identyczny co w poprzednim tomie.

Komu polecam: Wszystkim, którym spodobała się pierwsza część.

                                     Moja ocena:
                                    6/10

                              Śmierć w posiadłości Wentwaterów

środa, 11 września 2013

|012| Gra anioła

Tytuł: Gra anioła
Autor: Carlos Ruiz Zafon
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 608

W mrocznej i niespokojnej Barcelonie lat dwudziestych XX wieku młody pisarz, żyjący obsesyjną i niemożliwą miłością, otrzymuje od tajemniczego wydawcy ofertę napisania książki, jakiej jeszcze nie było, w zamian za fortunę, i być może, coś więcej...
Z niezwykłą precyzją powieściopisarską i w charakterystycznym dlań, oszałamiającym stylu autor "Cienia wiatru" ponownie przenosi czytelników do Barcelony Cmentarza Zapomnianych Książek. Obdarowuje nas niezwykłą intrygą, romansem i tragedią, prowadzi poprzez labirynt tajemnic, gdzie czar książek, namiętności i przyjaźnie splatają się w mistrzowskiej opowieści. 

To już ostatnia, przeczytana przeze mnie, książka o Cmentarzu Zapomnianych książek. I o dziwo, mimo pochlebnych recenzji, nie przypadła mi do gustu tak jak pozostałe dwie. Początkowo, usilnie próbowałam porównywać ją do "Cienia wiatru" ale już niedługo przekonałam się że to nie ma najmniejszego sensu. Kiedy już zupełnie odcięłam się od poprzedniej historii, pojawiła się kolejna niespodzianka - tak, dalej mi się nie podobało. Robiłam dwa podejścia do tej książki i to wcale nie dlatego że ma dużo stron, tylko tak topornie mi się ją czytało.

Cała fabuła ciągnęła się okropnie, bohater główny był bezpłciowy, szary i bez wyrazu. Jedyną postacią która coś wnosiła do tej historii była Isabella - charyzmatyczna, barwna, młoda dziewczyna. Wszystko było strasznie chaotyczne, po jakimś czasie już się pogubiłam ile bohater ma lat w danym momencie. Wiem że to może ten cały nieład był wywołany chorobą Davida ale i tak ciężko się było połapać.

Do tej pory się zastanawiam co w tej książce było snem a co jawą, kto istniał na prawdę, a kto był tylko wytworem wyobraźni i to w zasadzie jest na plus, bo autor zmusza czytelnika do poświęcenia uwagi książce i nierzadko długiej chwili zastanowienia.

I znów przenosimy się w świat Cmentarza Zapomnianych Książek, jak ja bym się chciała tam znaleźć. Tam gdzie każda książka ma swoją własną duszę.

Więc z wszystkich trzech książek (linki do pozostałych dwóch na dole) ta podobała mi się najmniej, aczkolwiek zachęcam do przeczytania i przeniesienia się do Barcelony i Cmentarza Zapomnianych Książek, zarówno w tej części jak i w dwóch pozostałych.

Co mi się podobało: Jest to książka której nie można tak po prostu odłożyć na półkę, wymaga chwili zastanowienia.

Co mi się nie podobało: To że tak strasznie długo się to ciągnęło i cały ten chaos.

Komu polecam: Wszystkim sympatykom Cmentarza Zapomnianych książek.

                                  Moja ocena:
                                         5/10

                                       Cień wiatru                Więzień nieba

wtorek, 10 września 2013

|011| Równoumagicznienie

Tytuł: Równoumagicznienie
Autor: Terry Pratchett
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 200

Jest to opowieść o tym, czym jest magia i dokąd zmierza, a co ważniejsze, skąd przychodzi i po co. Poniższa historia nie pretenduje jednak do odpowiedzi na wszystkie pytania. Może jednak pomóc w wyjaśnieniu, dlaczego Gandalf nigdy się nie ożenił i dlaczego Merlin był mężczyzną. Ponieważ jest to również opowieść o seksie, choć raczej nie w sensie atletyczno-gimnastycznym, czy też w sensie "policz wszystkie nogi i podziel przez dwa". Chyba że postacie całkowicie wyrwą się spod kontroli autora. Co jest możliwe.

Chyba jak większość osób, które chcą zacząć swoją przygodę ze światem dysku, miałam problem i nie wiedziałam od czego zacząć. W końcu postanowiłam że będę czytać cyklami. Nie pierwszy ogień poszedł cykl o czarownicach. Choć równoumagicznienie nie zupełnie jest dokładnym jego początkiem ( "Trzy wiedźmy" są ) i ma tylko poboczne nawiązania, to bardzo chciałam przeczytać tę książkę.

Nie jestem jakoś specjalnie, feministycznie nastawiona do świata, ale cieszy mnie jeśli kobieta jest traktowana na równi z mężczyzną. Ta książka właśnie o tym jest. A może bardziej o dążeniu do tego. W przedstawionym świecie, kobieta nie może zostać magiem, natomiast mężczyzna nie może być czarownicą. Mała Eskarina przez przypadek została obdarzona mocą maga, ponieważ miała być ósmym synem, ośmego syna. Niestety lub stety urodziła się jako dziewczynka.

Początkowo Babcia Weatcherwax szkoliła ją na czarownicę, ale moc Esk, szukała ujścia. Dziewczynka stwierdziła, że mimo panującym zasadą, ona zostanie pierwszą kobietą magiem. Czy jej się to uda? Musicie już sami doczytać.

Bardzo spodobało mi się jak autor przedstawia wydarzenia w książce. Specyficzne poczucie humoru, lekki i przyjemny język oraz cała gama charyzmatycznych postaci daje nam efekt prawie idealny. Jedyną rzeczą do jakiej mogę się przyczepić to okładka. Bardziej zniechęca do czytania tej książki. Jakbym przechodziła obok niej w księgarni i nie biała bym pojęcia co to jest, to chyba bym po nią nie sięgnęła. Tak ale i w tym przypadku reguła "Nie oceniaj książki po okładce" sprawdza się w stu procentach.

Co mi się podobało: Praktycznie wszystko, specyficzne poczucie humoru autora bardzo mi odpowiada, fabuła, postaci, wszystko na plus.

Co mi się nie podobało: Okładka.

Komu polecam: Każdemu kto szuka czegoś śmiesznego na te nadchodzące jesienne i zimowe wieczory.

                                       Moja ocena:
                                             9/10


poniedziałek, 9 września 2013

|010| Córka Wokulskiego

Tytuł: Córka Wokulskiego
Autor: Roman Praszyński
Wydawnictwo: MWK
Liczba stron: 446

Romans erotyczny, w którym są miłość, zamach na cara, pociąg pełen złota.
Powieść retro, jednocześnie na wskroś współczesna. Cała galeria bohaterów "Lalki" na tle Warszawy końca XIX wieku. 
Wszystko, o czym nie mógł napisać Prus: seks, zaborcy, rewolucjoniści. 
Znakomite dialogi, żywe, pełne emocji postacie. 
Książka trzymająca w napięciu do ostatniej linijki, kontrowersyjna i pełna humoru. 

Nigdy nie należałam do ogromnych wielbicieli "Lalki", ale też nie byłam sceptycznie do niej nastawiona. Po jej "kontynuację" sięgnęłam z czystej ciekawości, i nie powiem, ale okładka także mnie natchnęła do jej kupna.

Moim zdaniem autor, popuścił ogromną wodzę wyobraźni. W tym przypadku chyba za dużą. Cała koncepcja, z córką i ogólnie kontynuacją jest w porządku ale... No właśnie tych "ale" trochę jest.

Po pierwsze i chyba najważniejsze. Słownictwo. Wiem że teraz mamy całkowitą wolność słowa, nic nie ogranicza naszej weny twórczej, ale nie wyobrażam sobie żeby Bolesław Prus w swojej książce używał takich wulgaryzmów. Skoro ta książka ma być "kontynuacją" to niech pozostanie w tonie swojej poprzedniczki.

Największy szok przeżyłam czytając jak zostali wykreowani bohaterowie. Nigdy nie przepadałam za Izabelą i zawsze wiedziałam że jest ona przebiegła i zrobi dużo żeby osiągnąć to co chce. Ale żeby aż tak ? Jakieś orgie i sposób w jaki zdobywała kody do sejfów i inne rzeczy które chciała zdobyć. Nie nie nie i jeszcze raz nie.

Co do całej fabuły i zamysłu, to jest ok. Zamach na Cara? Nie jeden o tym fantazjował a nawet próbował, ale to w jaki sposób został tu opisany to zdecydowanie efekt zbyt wybujałej fantazji.

Jeśli czytaliście tę książkę to chętnie poznam waszą opinię na jej temat.

Co mi się podobało: Cały zamysł fabuły.

Co mi się nie podobało: Pomysł fajny, gorzej z wykonaniem.

Komu polecam: W sumie nawet nie wiem. Proponuję zabrać się za tę książkę raczej jak za jakąś ciekawostkę a nie za "kontynuację Lalki"

                                                         Moja ocena:
                                         3/10
  

sobota, 7 września 2013

|009| Gildia magów

Tytuł: Gildia magów
Autor: Trudi Canavan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 520

Co roku magowie z Imardinu gromadzą się, by oczyścić ulice z włóczęgów, uliczników i żebraków. Mistrzowie magicznych dyscyplin są przekonani, że nikt nie zdoła im się przeciwstawić, ich tarcza ochronna nie jest jednak tak nieprzenikniona jak im się wydaje. Kiedy bowiem tłum bezdomnych opuszcza miasto, młoda dziewczyna, wściekła  na traktowanie jej rodziny i przyjaciół, ciska w tarczę kamieniem- wkładając w cios cało swoją złość. Ku zaskoczeniu wszystkich świadków kamień przenika przez barierę i ogłusza jednego z magów. Coś takiego jest nie do pomyślenia. Oto spełnił się najgorszy sen Gildii: w mieście przebywa nieszkolona magiczka. Trzeba ją znaleźć- i to szybko, zanim jej moc wyrwie się spod kontroli, niszcząc zarówno ją, jak i miasto. 

Jest to pierwsza część trylogii Czarnego Maga, mojej ukochanej trylogii. Trafiłam na nią właściwie przypadkiem ponieważ, szukając jakiejś ciekawej książki w koszu w Biedronce, natknęłam się na drugą część czyli "nowicjuszkę", a dopiero w domu zorientowałam się że jest to kontynuacja. Nie pozostało mi nic innego, jak zakupić część pierwszą i rozkoszować się lekturą.

Już od początku ta książka wciągnęła mnie bez reszty. Mimo że trochę to całe poszukiwanie i ukrywanie się ciągnęło, nie potrafiłam się oderwać od czytania. Cały ten fantastyczny świat wykreowany przez autorkę był genialny i nie chciało się go opuszczać. Sama instytucja Gildii, ciekawa, lekko tajemnicza. Miejsce w którym kolory szat miały swoje znaczenie i cała ta hierarchia w której na szczycie stoi Wielki Mistrz. 

Główna bohaterka- Sonea- ukrywa się przed Gildią, i wyszło jej by to doskonale gdyby nie fakt, że zaczyna tracić kontrolę nad swoją mocą. Bezradna zakrada się do Gildii i obserwuje lekcje. Podczas jednej z takich eskapad widzi coś co, jeszcze o tym nie wie, zmieni jej życie o 180 stopni. 

Tak jak już wspomniałam Pani Canavan stworzyła ciekawy świat, w którym każdy z bohaterów nadaje tej książce niepowtarzalnego charakteru. Jedni zaskarbili sobie moją przychylność inni wręcz przeciwnie, ale to nie zmienia faktu że każdy z nich jest postacią charakterystyczną. 

Co mi się podobało: Świat wykreowany i fabuła. 

Co mi się nie podobało: Trochę za długo ciągnące się poszukiwania.

Komu polecam: Wszystkim miłośnikom fantasy oraz wszystkim wielbicielom Pani Canavan.

                                                  Moja ocena:
                                    8/10
Szablon wykonany przez Jill